Obserwatorzy

środa, 3 kwietnia 2013

Epilog.

A/N: No więc, nieubłagalnie przyszedł czas na Epilog. Dziękuje wszystkim, którzy czytali te opowiadanie! Miłego czytania.x

***

Siedziałem sam w salonie, na miękkiej sofie, obgryzając z nerwów paznokcie. Nialla nie było w domu. Był w sądzie. Dzisiaj była rozprawa dotycząca całej tej sprawy z..... Z tym wszystkim. Boże, kiedy sobie wyobrażę, że Liam.. Dotykał Niala... Aż we mnie gotuje się ze złości. Kiedy Niall powiedział mi o tym, co mu zrobił ten idiota, pierwszy co zrobiłem, to od razu pobiegłem do Liama, mimo sprzeciwów blondyna. Miałem ochote go zabić, zadźgać, zakopać, cokolwiek. Gdyby nie Niall, na pewno bym to zrobił. A pomyśleć, że ja kiedyś darzyłem takiego skurwiela jakimkolwiek uczuciem. Że byłem z nim w związku - mimo, że ten związek trwał góra 3 dni. 

Nagle usłyszałem zgrzyt zamka, a potem w drzwiach pojawił się Niall. Na jego twarzy widniała jakby ulga.

- I ? - to było pierwszy pytanie, jakie zadałem, kiedy wszedł do domu.

- Teraz to tak wita sie swojego chłopaka ? - odpowiedział pytaniem na pytanie.

Zasmiałem sie cicho, po czym zerwałem się z łóżka i podszedłem do Nialla, tuląc się do niego.

- To odpowiesz mi ? - zapytałem, kierując wzrok na niego.

- Dostał 15 lat pozbawienia wolności. - odpowiedział, a na mojej twarzy zagościł uśmiech.

Byliśmy już wolni. WOLNI. Moglismy cieszyć sie sobą, i nikt nam w tym nie przeszkodzi.

Zawsze myslałem, że znajdę miłość jak w tym tanich filmach, wpadne na kogos w parku, zakochamy sie w sobie i będzie happy end. Nie zauwazyłem, że moja miłość zawsze była  tuż przy mnie.

sobota, 9 lutego 2013

informacja.


informuję Was, iż tymczasowo blogi zostają zawieszone. Istnieje możliwość, że zostaną odwieszone w ciągu tygodnia, zależy to od tego, czy w hotelach, w których będę nocowała na wyjeździe, będzie WIFI :)

zawieszenie trwa od 10.02 do 17.02 :)

piątek, 1 lutego 2013

Rozdział Trzynasty.

A/N: Nowy rozdział, prawdopodobnie ostatni. Miłego czytania x
-

Czułem jak jego ciepłe dłonie oplatają moją talię i bardziej wtula się w moje nagie plecy. Słyszałem jak cicho pochrapuje a czasami nawet coś mamrocze przez sen. Kolejna nie przespana noc. Od sytuacji w toalecie minęły 4 dni, a ja ani razu nie zmrużyłem oka. Kiedy tylko zamykałem powieki nadal miałem przed sobą te chwile kiedy on to robił. Nie chciałem nic mówić Louis'emu o tym co sie tam stało. Postanowiłem, że zachowam to dla siebie. Lecz wiedziałem, że nie będę mógł długo tego ukrywać. Przez te cztery dni Louis próbował 'dorwać się do moich spodni' ale kiedy tylko mnie dotykał w głowie nadal pojawiał mi się obraz Liama, wpychającego mnie do kabiny. Wtedy do oczu cisnęły mi sie łzy. Serce mi pękało, kiedy widziałem to przygnębienie w jego oczach, ponieważ on myślał, że to przez niego cierpię. Chciałbym powiedzieć mu prawde, ale bałem się.

Spojrzałem na zegarek stojący na półce. Wskazówki wskazywały równo 6:00 rano. Westchnąłem cicho, po czym najdelikatniej jak umiałem uwolniłem się z uścisku Louis'ego i skierowałem się do łazienki. Kiedy już się tam znalazłem, podszedłem do umywalki, i oprawszy się dłońmi o umywalkę spojrzałem w lustro. Moja twarz wyglądała jak nicość. Wielkie i sine wory pod oczami, kości policzkowe bardziej widoczne niż przedtem. Odkręciłem kurek z zimną wodą i przemyłem twarz. Poczułem ulgę, kiedy chłód opatulił moją skórę. Westchnąłem cicho, i zakręciłem kurek z zimną wodą. Ostatni raz spojrzałem na swoje mnie me odbicie w lustrze i wyszedłem z łazienki kierując się ku kuchni.

Kiedy już znalazłem się w kuchni usiadłem na małym stoliku stojący obok stołu. Oparłem łokcie o owy stół a twarz schowałem w dłonie, przedtem zamykając oczy. Czułem jak w moim oczach zbierają się łzy. Nadal czułem się jak brudna dziwka. Czułem się, jakbym zdradził Louis'ego, mimo, że zrobiono mi to w brew mojej woli. Nie sądziłem, że Liam może posunąć się do tego czynu. Nie wyglądał na takiego. No ale oczywiście, najczęściej pozory mylą. I tak było teraz. Na zewnątrz grzeczny, ułożony a wewnątrz brutalny gwałciciel. Zacząłem cicho łkać. Chciałem, na prawdę chciałem powiedzieć Louis'emu o tym wszystkim, ale bałem się. Ale czego mam się bać? Przecież ja tego nie chciałem. Ale i tak czuje sie winny.

Westchnąłem cicho, po czym podążyłem do salonu i usiadłem na sofie. Skuliłem się i ponownie wybuchnąłem płaczem. Czemu to musi być takie trudne? Dlaczego to ja musze mieć tak ciężko? Kiedy wszystko zaczęło się układać, oczywiście coś musiało sie spierdolić. Czasem czuje się, jakby moje życie było jak domek z kart. Na początku wszystko idzie dobrze, a kiedy już myślę że będzie dobrze domek sie rozpada i trzeba zaczynać od początku. 

Z tego głupiego przepełnionego cierpieniem transu wyrwał mnie delikatny głos Louis'ego.

- Niall? Gdzie jesteś? - zapytał cicho, schodząc ze schodów.

Ja otarłem szybko poliki z łez. - Tu jestem, słońce. - odparłem, wstając z sofy i odwracając sie w jego stronę.

- Czemu tu jesteś? Stało sie coś? - wypytywał z troską podchodząc do mnie.

Próbując powstrzymać łzy pokręciłem przecząco głową i podszedłem do niego wtulając sie w jego ciało. - Tak bardzo Cię kocham, Lou. - szepnąłem, chowając twarz w zagłębiu jego szyi.

- Ja Ciebie też kocham, ale Niall.. - zaczął, delikatnie uwalniając sie z moje go uścisku i łapiąc mnie za podbródek bym spojrzał w jego oczy. - Czy wszystko w porządku? Od kilku dni chodzisz jakiś przybity, nieobecny. Co sie dzieje?

- Nic, Lou. Wszystko jest w jak najlepszym porządku. - skłamałem, uśmiechając się blado.

-

Szliśmy wąską dróżka wzdłuż parku trzymając się za ręce. To pozwoliło mi na chwile zapomnieć o Liamie i tej sytuacji w klubie. Choć na chwile poczułem sie w pełni szczęśliwy. Nie żebym nie czuł się szczęśliwy wcześniej. W końcu mam przy sobie osobę, którą kocham. Ale to co zrobił mi Liam wywarło w mojej psychice wielką dziurę rozpaczy, nieszczęścia. 

- Hej, Niall.. Słuchasz mnie w ogóle? - z rozmyśleń wyrwał mnie głos Louis'ego.

- Tak.. Tak. Jasne. - odpowiedziałem, spoglądając na niego.

- Niall... - szepnął cicho, siadając na ławce i poklepując miejsce obok siebie. Wykonałem te czynność po czym łapiąc mnie za obie ręce i patrząc w moje oczy kontynuował. - Przecież widzę, że coś się dzieje.. Błagam, powiedz mi. Co sie dzieje?

Co ja mam mu powiedzieć? 'A nic tylko Liam mnie przeleciał wbrew mojej woli, ale to nic, chodźmy na kawę' ? Wdech. Wydech. Musze mu to powiedzieć.

- Louis bo.. Ale obiecaj, że nie będziesz mi przerywał.

- Obiecuje.

- Bo chodzi o to, że.. Pamiętasz ten dzień, jak byliśmy wtedy w klubie? Poszedłem wtedy do łazienki. Kiedy załatwiłem swoja potrzebę, i stałem przed umywalka myjąc ręce, gdy do łazienki wszedł Liam. - moj głos się załamał, a w oczach zbierały się łzy, ale kontynuowałem. - Zaczął mnie wyzywać od dziwek, chujów.. Złapał mnie mocno za ramiona i wepchnął do jednej z kabin. Zaczął rozpinać.. - przegryzłem wargę i wstrzymałem oddech. - Rozpinać moje spodnie.. Potem odwrócił mnie tyłem do siebie.. i.. i potem on... Nie, nie mogę..

- Niall, powiedz. Proszę. - Nalegał Louis, delikatnie ocierając mój policzek z łez.

- Liam mnie.. Liam mnie zgwałcił.


niedziela, 16 grudnia 2012

Rozdział Dwunasty

Witam Was. Bardzo, ale to bardzo Was przepraszam za prawie dwumiesięczną nieobecność. Mam nadzieję, że jeszcze tu jesteście, i mi wybaczycie to, że nie dodawałam tu niczego dość długo. Jeszcze raz Was przepraszam. Tak więc, przybywam do Was z dwunastym rozdziałem! Yeah Buddie :D Mam nadzieję, że Wam się spodoba. Miłego czytania! x

PS. Jedna z czytelniczek pytała się mnie, jak nazywa się piosenka która przedtem leciała w tle. Oto tytuł >> Taylor Swift ft. The Civil Wars - Safe & Sound 

ROZDZIAŁ ZAWIERA DRASTYCZNE OPISY I BARDZO KRÓCIUTKI OPIS +18. CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ.


{ Perspektywa Nialla }

Oparty dłońmi o blat kuchenny zacząłem intensywnie myśleć. Od wizyty
Liama minął tydzień, a po nim ani śladu. Widzę, że Louis'emu to
na rękę, ale ja mam złe przeczucia. Kiedy wróg nie odzywa się przez
dłuższy czas, na pewno zaatakuje niedługo z nie nacka.. Nie. Niall,
stop. Za dużo oglądasz kryminałów. A może mam racje? A może Liam
czeka na odpowiedni moment, i wtedy zaatakuje? Nie, nie, nie. Naprawdę, za
dużo kryminałów. Z rozmyśleń wyrwał mnie łagodny głos
Louis'ego, i jego ciepłe ręce oplatające moją talię.

- Co ty tak myślisz, Niall? - zapytał mnie cicho. Słyszałem w jego
głosie troskę. Jakby wiedział o czym myślę. Jakby miał dostęp do
moich myśli.

- A, wiesz.. Myślę ogólnie.. O nas, o przyszłości, o..

- Sytuacji z Liamem.. - stwierdził, przerywając mi w połowie zdania 

- Louis.. Nie.. Ja N-nie myślę o.. Nim. - zaprzeczyłem, delikatnie
odwracając się o 180 stopni, żeby stanąć przodem do niego, po czym
oparłem się tyłem o blat. - No dobra.. Myślę o tej sytuacji. Nie
myślisz, że to podejrzane? Że Liam nie daje żadnego znaku od...
Tygodnia?

- Boże , Niall.. - westchnął z pogardą - Ty znowu o tym? Ile razy ja Ci
mówiłem, że to głupoty? Liama nie ma i nie będzie już. Rozumiesz? I
błagam, nie rozmawiajmy już o tym.. 

- Dobrze.. i przepraszam. - podniosłem wzrok na jego twarz. 

Już Wam mówiłem, że Louis jest idealną definicją perfekcyjności?
Jego delikatne rysy twarzy, malinowe usta, poliki, która zazwyczaj były
kolory jasnego różu. Jego piękne, lazurowe oczy, które były moim
osobistym morzem, w którym codziennie tonąłem. Wszystko miał idealne,
perfekcyjne, a przede wszystkim... Moje. Wszystko należało do mnie. Kocham w
nim wszystko. Zaczynając od czubka głowy, kończąc na palcach u stóp.
Od jego największej zalety, do najmniejszej wady. 

- Lou.. Kocham Cię, wiesz? - odparłem nagle, przybliżając się do niego
tak, że nasze klatki piersiowe się ze sobą stykały. W odpowiedzi
dostałem najpiękniejszy uśmiech na świecie. Wtuliłem się w niego,
oplatając ramionami jego talie, i zaciskając dłonie na jego jasnej
koszulce.

- Też Cię kocham, maluszku mój. 

Uwielbiałem, jak mnie tak nazywał. Wtedy czułem się najważniejszy.
Mimo, że nie lubiłem mojego wzrostu, w tej chwili dziękowałem za to
bogu, że jestem od niego niższy.

***

- Loueeeeeh! Idziemy do klubu? - zapytałem, wcześniej wskakując mu na
łóżko, przerywając mu czytanie.

- Źle się czuję, kotek. Idź dzisiaj sam.

- Ale Louuuu. Obiecałeś. - stwierdziłem, robiąc minę smutnego psiaka.
Zawsze jej ulegał. 

- No dobra, dobra.. Już się obieram, uparciuchu.

- Już Ci mówiłem, jak bardzo Cię kocham? - zapytałem, uśmiechając
się przy tym szeroko.

- A wiesz, z jakieś milion razy. - odpowiedział, cicho się śmiejąc. -
I nie obrażę się, jak powiesz mi je kolejny milion razy. - ucałował
mój policzek. - i kolejny. - i kolejny całus. - i kolejny.. - i tym razem
musnął moje usta. Chciałem pogłębić pocałunek, ale zanim bym to
zrobił, Louis oderwał się od moich ust, na co ja zareagowałem cichy
jęknięciem niezadowolenia.

- Niall, ty niewyżyty, mały Irlandczyku. Pozwolisz, że teraz przygotuje
się do tego klubu? - zapytał mnie, unosząc jedną brew ku górze,
robiąc delikatny dzióbek i krzyżując ręce na wysokości klatki
piersiowej.

***

Kiedy weszliśmy do klubu, do moich nozdrzy dotarł odór alkoholu i dymu
nikotynowego. Złapawszy dłoń Louis'ego podążyłem ku barze. Tommo
zajął miejsce na krzesełku, po czym zaproponował, żebym usiadł na
jego kolanach. Jak poprosił, tak zrobiłem. Zamówił dla nas po jednym
drinku. Rozejrzałem się po klubie. Moim oczom ukazał się dość
nieprzyjemny dla mnie widok. Liam. Siedział na kanapie niedaleko baru, i
patrzał w naszą stronę. Mocniej ścisnąłem dłoń Louis'ego, co
nie umknęło jego uwadze.

- Niall? Co jest? 

Nie musiałem mu odpowiadać, bo od razu skierował wzrok na chłopaka. 

- Niall, nie patrz tam. Nie zwracaj na niego uwagi. - odparł Louis,
delikatnie masując moje plecy.

Jedyne co zrobiłem, to gwałtownie wpiłem się w jego ciepłe wargi. To
pomogło mi nie myśleć o Liamie, który zapewne teraz mordował mnie
wzrokiem. Ciepły język mojego chłopaka pieścił moje podniebienie.
Założę się, że gdybyśmy byli teraz sami, Louis posuwałby mnie na tym
barze. Na samą myśl o tym zrobiło mi się gorąco, a w dolnych
częściach ciała poczułem lekko uścisk. Oderwałem się od mojego
chłopaka i poinformowałem go, że idę do toalety. Zszedłem z jego kolan
i podążyłem ku WC. Kiedy już załatwiłem potrzebę, i podszedłem do
umywalki, spojrzałem w lustro i zamarłem. Za mną stał Liam.
Odwróciłem się, i już chciałem coś powiedzieć, kiedy poczułem lekki
ból w okolicy brzucha. Delikatnie się skuliłem, a kiedy ból minął,
spojrzałem na niego. Na jego twarzy widniała wściekłość, a kiedy jego
oczy mogłyby zabijać, pewnie leżałbym już martwy.

- Ty mała, pierdolona, irlandzka kurwo! - krzyknął, łapiąc mnie za
kołnierzyk bluzki. - Pożałujesz, że ze mną zadarłeś.

Wepchnął mnie do jednej z kabin, i przycisnął mnie tak mocno do
ściany, aż miałem wrażenie, że złamie mi tym kręgosłup. Obrócił
mnie do siebie tyłem, po czym zdjął ze mnie spodnie. Zacząłem się
wyrywać, krzyczeć ale to nic nie dało. Nagle poczułem coś w sobie.
Coś, co poruszało się szybko. Już wiedziałem co się działo. Liam
właśnie mnie gwałcił, a ja nie mogłem nic zrobić. Po moich policzkach
spływały hektolitry łez. Bolało. Cholernie bolało. Był to najgorszy
ból na świecie. Kiedy skończył, rzucił mną na drugą ścianę, i
plunął prosto w twarz.

- Jeśli komukolwiek o tym powiesz, pożałujesz.. - wysyczał przez zęby
i wyszedł, przedtem zakładając spodnie.

Ja zostałem w kabinie. Osunąłem się po ścianie, i wybuchłem
niepohamowanym płaczem. W tej chwili czułem się jak dziwka. Jak tania,
brudna dziwka. Mimo, że zostało to zrobione wbrew mojej woli, że Liam
mnie... zgwałcił, czułem jakbym zdradził Louis'ego. Miałem ochotę
w tej chwili umrzeć. Po kilku minutach wstałem, naciągnąłem spodnie,
po czym ogarnąłem się i wyszedłem z łazienki. Postanowiłem nic nie
mówić Louis'emu. On nie może się o tym dowiedzieć. Podszedłem do
niego i oznajmiłem, że źle się czuje, i ze chce wracać. Nie zadawał
pytań. Zgodził się, i po kilkunastu minutach wchodziliśmy już do domu.
Kiedy chciałem iść do swojego pokoju, poczułem jak Louis łapie mnie za
rękę i przyciska mnie do ściany.

- Louis.. Nie.. - wyszeptałem cicho.

- Shhh.. Nic nie mów. - zaczął obdarowywać moja szyje pocałunkami. Ja nadal
miałem przed sobą obraz z toalety w klubie. Przemknąłem powieki, i
pozwoliłem swobodnie spływać łzom po moich policzkach.

- Niall.. Ty, ty płaczesz? - zapytał zaniepokojony Lou  - Jezu, Niall..
przepraszam.. Ja nie chciałem Cie skrzywdzić. 

- Nie.. Nic nie zrobiłeś.. Nie skrzywdziłeś. Po prostu.. wp-padło mi coś do
oka. - wymyśliłem coś na poczekaniu. - Możemy iść spać?

- Dobrze, miśku.

Zapowiadała się długa, nie przespana noc. Chciałem o wszystkim powiem
Louis'emu. Ale wiedziałem ze to tylko pogorszy wszystko.

niedziela, 28 października 2012

" a Beautiful lie "


Tytuł: a beautiful lie.

Pairing: Larry Stylinson

Opis: po śmierci Louisa, Harry staje się innym człowiekiem. Wmawia sobie że życie to tylko gra. Że to piękne kłamstwo.

Od Autorki: Witajcie kochani! Pewnie spodziewaliście się nowego rozdziału. No niestety, ale jak na razie rozdziału nie będzie. Postaram się go dodać w ciągu długiego weekendu. Teraz chcę wam zaprezentować One-Shota z Larrym. Napisałam go wczoraj wieczorem. Inspiracją jest utwór mojego ulubionego zespoły; 30 secondo to mars. Mam nadzieję że shot wam się podoba. Miłego czytania! xo

-

Lie awake in bed at night
And think about your life
Do you want to be different?

Leżąc bezczynnie w łóżku, patrząc w biały sufit myślał nad swoim życiem. Nad swoim istnieniem. Czy chciałby być inny? Nie. Czy chciał zmienić swoje życie? Nie. Czy cokolwiek chciał? Nie. Żył w swoim świecie. W świecie, w którym był kimś innym. Żył w pięknym kłamstwie. W perfekcyjnym zaprzeczeniu życia.

Try to let go of the truth
The battles of your youth
'Cause this is just a game

Życie jest jak jakaś niefortunna gra. Gra, gdzie zawsze znajdą sie Ci najsłabsi i Ci najlepsi. Zwycięzcy i Przegrani. Harry nie należał ani do zwycięzców, ani do przegranych. Żył w swoim świecie. W swoim pięknym kłamstwie.

It's a beautiful lie, It's a perfect denial.

Pewnego wieczora, a raczej pewnej nocy, Harry wybrał sie na spacer po parku.  Jednak dla niego to nie był spacer. Dla niego była to odskocznia od perfekcyjnego zaprzeczenia życia. Odskocznia od świata w którym żył po jego odejściu. Od pięknego kłamstwa.

Po dłuższej przechadzce, Loczek postanowił usiąść na jednej z ławek. Kiedy to uczynił, lekko przymknął powieki. W ten sposób mógł wyobrazić sobie różne sytuacje. Sytuacje, w których on miał uczestnictwo. W tym momencie Harry wyobraził sobie, że on siedzi teraz obok niego, i delikatnie dotyka jego policzka. Szepce mu czułe słówka. Harry go słyszy. Harry go czuje. Harry go widzi. Jego kąciki ust delikatnie się uniosły, a z jego przymkniętych powiek wydostały się dwie małe słone kropelki. Harry nie chciał płakać. Obiecał Louisowi, że nie będzie płakał. Po dłuższym czasie, Harry otworzył oczy. Rozglądnął się wokół siebie. Miał nadzieje że go zobaczy. Lecz nic na to nie wskazywało. Loczek wstał z ławki i podążył w stronę domu. Wrócił do swojego świata. Do swojego pięknego kłamstwa. Do perfekcyjnego zaprzeczenia.

Such a beautiful lie to believe in
So beautiful, beautiful lie makes me

Chłopak siedział w wielkim salonie, i patrzał w jeden, szczególny punkt. Robił to codziennie. Popadł w monotonnie. W ten sposób próbował zapomnieć. Chciał być kimś innym. Chciał schować się za pustą twarzą. Za maską nienawiści, smutku. Chciał pozostać w tym świecie. W perfekcyjnym zaprzeczeniu. W pięknym kłamstwie. Ponieważ to piękne kłamstwo go tworzyło. Było jego częścią.

It's time to forget about the past
To wash away what happened last
Hide behind an empty face
Don't ask too much, just say
'Cause this is just a game

- Harry, nie możesz tak żyć. Musisz się wziąć w garść. Martwimy się o Ciebie. - odparł cicho Payne, patrząc na Harry'ego, który wręcz gasł w ich oczach.

Chłopak jedynie cicho się zaśmiał. Nie miał ochoty słuchać Liama. Nie miał ochoty słuchać nikogo. Nikt nie mógł mu pomóc, ponieważ żył w pięknym kłamstwie.

Liam zrezygnowany, opuścił pokój Loczka. Kiedy drzwi się zamknęły, Harry sięgnął po swoją 'przyjaciółkę' i postanowił ponownie sobie ulżyć, lecz tym razem postanowił iść dalej. Przyłożył zimny metal do skóry na nadgarstku, i zaczął się kaleczyć. Po chwili cięcia ukazywały zdanie. Zdanie, które opisywały jego życie.
Z okaleczeń zaczęła wypływać rdzawa ciecz. Chłopak odłożył żyletkę za bok, i obserwował jak krew wypływa w jego cięć. To nie było normalne. Ale Harry nie był sobą. Żył w pięknym kłamstwie. W perfekcyjnym zaprzeczeniu.

Everyone's looking at me
I'm running around in circles, baby
A quiet desperation's building higher
I've got to remember this is just a game

Wszyscy na mnie patrzą. Patrzą jak na idiotę. Ale oni nie zrozumieją tego. Kręcę się w kółko, bez żadnego powodu. Słyszysz Louis? Słyszysz mnie? Moja cicha desperacja wzrasta z każdym oddechem, z każdym wspomnieniem. Z dnia na dzień coraz bardziej wczuwam się w to perfekcyjne zaprzeczenie. W to piękne kłamstwo. Moje życie to przecież tylko gra.

It's a beautiful lie
It's the perfect denial

Harry ponownie wybrał się na spacer. Lecz tym razem w innym celu. 

Stanął na krawędzi pomostu. Spojrzał w dół. Nie było zbyt wysoko. Nie bał się. No bo w końcu śmierć spotka nas wszystkich. Ale w innych okolicznościach. Skoczył. Ostatni oddech. Ostatnie uderzenie serca.

I tak zakończył swój żywot. Swoje perfekcyjne zaprzeczenie. Swoje piękne kłamstwo.

Such a beautiful lie to believe in
So beautiful, beautiful lie makes me

niedziela, 14 października 2012

Rozdział Jedenasty

OSTRZEŻENIE! rozdział zawiera scenę +18. Jeśli obrzydzaja Cię takie sceny: bardzo proszę o opuszczenie tego rozdziału. Nie mam zamiaru czytać w komentarzach że kogos to obrzydziło. Z góry dziekuję..

Reszcie moge powiedzieć tylko - Enjoy :))


*Louis*

Obudziło mnie przyjemnie łaskotanie w plecy. Uniosłem leniwie powieki, i delikatnie przetarłem oczy.

- Dzień Dobry, kochanie - do moich uszu dotarł cichy szept mojego Nialla. Moje kąciki ust uniosły się ku górze.

- Witaj, mój żarłoczku - przewróciłem się na plecy, i spojrzałem na twarz chłopaka. Przejechałem dłonią po jego zaczerwienionym policzku i delikatnie musnąłem jego wargi. Ta noc.. to było wspaniałe. Na samo wspomnienie przeszedł mnie rozkoszny dreszcz. Z niechęcią oderwałem się od Nialla, i spojrzałem w jego tęczówki.

- Kocham Cię, wiesz? - szepnął cicho Niall, szeroko się uśmiechając, ukazując swój aparat ortodontyczny, który dodawał mu uroku.

- A wiesz, że ja Ciebie też? - chciałem ponownie go pocałować, lecz przerwał nam dzwonek do drzwi. Jęknąłem cicho, po czym wywlekłem się z łóżka. Wsunąłem na siebie bokserki, i zszedłem na dół. Dzwonek dzwonił jak opętany. Kogo niesie!? Złapałem za klamkę i delikatnie uchyliłem drzwi. Pożałowałem tego. W progu stał Liam. Automatycznie zacząłem zamykać drzwi, ale on był silniejszy. Bezczelnie wtargnął do mieszkania, i przycisnął mnie do ściany.

- Po chuj tu przy.. - nie dokończyłem, bo ten gwałtownie zmiażdżył moje wargi, swoimi. Wyrywałem się, biłem go pięściami.. Nic. Pod wpływem emocji kopnąłem go w brzuch. Gwałtownie opadł na podłogę i zaczął skulać się z bólu.

- Co ty kurwa wyprawiasz!?!?! Pojebało Cie?! - zaczął na mnie krzyczeć. Nie wytrzymałem. Walnąłem go z pięści. Co on sobie wyobraża?

- Co ja robie? Ja? A co ty do chuja pana robisz!? Wpierdalasz się do mojego mieszkania i kurwa bezczelnie mnie całujesz? Co ty myślałeś? Że jak przyjdziesz, zatrzepoczesz rzęsami pocałujesz mnie to do Ciebie wrócę? W dupie Ci się chyba poprzewracało! Teraz kurwa grzecznie wyjdziesz, i zostawisz mnie i Nialla w spokoju niedorobiony kutafonie! - wskazałem na drzwi. Wybuchłem. Krzyczałem, a wręcz wrzeszczałem. Liam nic nie powiedział, tylko posłusznie wykonał mój rozkaz. Kiedy zamknęły się drzwi, ja wypuściłem powietrze z płuc i obróciłem się w stronę schodów. Na schodach stał Niall. Miał łzy w oczach.

- Niall ja.. ile widziałeś?

- Wszystko.. Louis.. ja.. ja się go boje.. - schował twarz w dłonie i rozpłakał się jak pięciolatek. Ja automatycznie do niego podbiegłem i przytuliłem z całych sił.

- Shhh, Niall.. Nie płacz. Wszystko będzie dobrze.. Proszę Cię, nie płacz. - ująłem jego twarz w dłonie, i spojrzałem w jego szklane patrzydełka. - Kocham Cię - cicho szepnąłem.

Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Zawsze się uśmiechał, gdy wypowiadałem do niego te dwa słowa.

- Też Cię kocham, i to bardzo.. - wtulił się we mnie, chowając swoją twarz w zagłębiu mojej szyi. Lubiłem jak tak robił. Poczułem jak składa mokre pocałunki na mojej szyi. Delikatnie przygwoździł mnie do ściany, i kontynuował obdarowywać pocałunkami moją szyję.

- Tak z rana chcesz świntuszyć? - cicho szepnąłem do jego ucha, przegryzając delikatnie płatek. Niall odpowiedział mi jedynie cichym mruknięciem, po czym przeniósł pocałunki na moje obojczyki. Przymknąłem delikatnie powieki. Cicho westchnąłem.

- A może teraz- pocałunek w obojczyk- powtórka - i kolejny pocałunek w obojczyk- z dzisiejszej nocy, ale- i kolejny- tym razem- kolejny całus- zamiana ról?

- Ale że teraz? Może wieczorem?

- Nie wytrzymam do wieczora- złapał mnie za nadgarstek i skierował się do naszej sypialni. Nim zdążyłem cokolwiek zrobić leżałem juz na łóżku, podczas gdy Niall obdarowywał czułymi pocałunkami moja klatkę piersiowa, siadając na mnie okrakiem. Chłopak delikatnie zaczął ruszać biodrami tak, że nasze członki sie o siebie ocierały. Mój oddech stał się płytki. Serce łomotało jak oszalałe. Czułem że napięcie w bokserkach rośnie i rośnie.

- Niaaaaaaaaalllllllll - jęknąłem cicho jego imię - błagam..

- O co błagasz Loueh?

- o to żebyś skończył się ze mną bawić, i zaczął mnie pieprzyć!

Niall cicho się zaśmiał. Widziałem jak jego poliki stają się czerwone. Boże, jaki on słodki. Chłopak złapał za gumkę od moich bokserek, poczym szybko je ze mnie zsuwając, jednocześnie uwalniając mojego kolegę z uścisku. To samo zrobił ze swoimi bokserkami. Kiedy poczułem ciepły język Niallera na moim penisie, głośno jęknąłem. Ten chłopak doprowadzał mnie do białej gorączki. Wplotłem palce prawej dłoni w jego farbowane blond włosy, i powoli nadałem tępo jego ruchom. Czułem przyjemnie ciepło kumulujące się w podbrzuszu. Mój oddech stał się nieregularny. Serce o mało co nie wyskoczyło mi z piersi. Z moich ust wydobył się cichy jęk niezadowolenia, kiedy Niall przestał. Nachylił się nad moim uchem i szepnął cicho- Odwróć się, kochanie.

Posłusznie wykonałem jego prośbę. Poczułem jak Niall całuje mój kark. Rozluźniło mnie to.

- Niall, błagam.. pieprz mnie - wysyczałem cicho przez zęby.

- A jak mam Cię pieprzyć, słońce? - szepnął cicho do mojego ucha. Nagle poczułem coś zimnego na moich nadgarstkach, oraz usłyszałem jakieś zgrzytanie. Spojrzałem w górę. Niall przykuł mnie do łóżka kajdankami.

- Brutalnie, Mocno i Szybko - odpowiedziałem cicho.

Chłopak zaczął ocierać czubkiem swojego członie moje wejście. Przez plecy przeszedł przyjemny dreszcz.

- Gotowy na zabawę? - jęknął Niall.

Nie zdążyłem odpowiedzieć, ponieważ bardzo gwałtownie we mnie wszedł. Z pomiędzy moich warg wydobył się głośny jęk i sterta przekleństw, które opisywały jak mi dobrze.
Niall wchodził we mnie , z sekundy na sekundę przyspieszając. Było mi tak zajebiście dobrze, że nie potrafię tego opisać. Nagle Irlandczyk uwolnił moje nadgarstki z kajdanek i obrócił mnie na plecy, po czym kontynuował. Widziałem w jego oczach pożądanie, szczęście.. A miłość przede wszystkim. Oplotłem go nogami wokół bioder, żeby móc go poczuć głębiej.

- Podoba Ci się to prawda? Chcesz żebym Cię tak rżnął do nieprzytomności. Lubisz tak. - szepnął cicho Niall, podczas gdy całował moją szyję, pozostawiając na niej kilka malinek. Lubiłem go takiego brutalnego. To zdecydowanie lubię.

- Niall.. Ja.. Już..

- O nie Loueh. Dojdziesz jak Ci powiem. Bądź grzeczny, i poczekaj na mnie, albo dostaniesz bardzo ale to bardzo surową karę. - wysyczał chłopak cicho przez zęby.

Powstrzymywałem się. Ledwo co wytrzymywałem. Nasze jęki rozprzestrzeniły się po całym pomieszczeniu. Miałem głęboko w poważaniu że ktoś może nas słyszeć. Właśnie mnie pieprzył  chłopak, którego kocham doprowadzając mnie do szaleństwa.

Czułem jak członek Nialla buzuje w moim wnętrzu. Wiedziałem że finał się zbliża.

- Niall, błagam...

- Już Lou, jeszcze tro.. Aaaah-

Nasienie Nialla rozlało się w moim wnętrzu, jednocześnie rozlało sie także moje, brudząc nasze podbrzusza. Chłopak opadł na moją klatkę piersiową, głośno dysząc. Jego penis nadal był we mnie. Po chwili wyszedł z mojego wnętrza i opadł obok mnie, regulując oddech. Ja wtuliłem się w niego, przymykając powieki.

- Kocham Cię Niall. Nawet nie wiesz jak bardzo. Jesteś moim sensem życia. Moim tlenem. Moim sercem. Moim wszystkim- szepnąłem cicho, kreśląc malutkie kółeczka na jego brzuchu palcem wskazującym. Czułem coś mokrego na nosie. Podniosłem głowę, i zauważyłem że Niall.. Płacze.

- Ej, kochanie.. Co jest? Powiedziałem coś nie tak?

- nie.. tylko to co powiedziałeś było.. piękne. Dziękuję.

Posłałem mu ciepły , po czym ponownie się w niego wtuliłem. Nigdy go nie opuszczę. Tak jak obiecałem- BĘDĘ Z NIM DO KOŃCA ŚWIATA I JEDEN DZIEŃ DŁUŻEJ.

--
Siemaneczko misie! Jak widzicie przybyłam z nowym rozdziałem :DD. Długo mi zajęło, żeby go napisać. SERIO. Zaczęłam go pisać jakoś pod koniec września. Ale dzisiaj dostałam takiej weny, że dokończyłam :)) Więc to opowiadanie bedę kontynuować. Miałam zamiar już je zakonczyc, ale nowe pomysły mnie naszły i w ogóle więc opowiadanie będzie się toczyc jeszcze przez dłuższy czas. Mam nadzieję że podoba wam sie rozdział. Następny pojawi sie za góra tydzień

CZYTASZ = KOMENTUJESZ :{)

piątek, 21 września 2012

NOWA STRONA

hej hej heloł! mam ogłoszenie. Założyłam nową stronę na fb, i proszę lajkujcie :) http://www.facebook.com/pages/Live-While-Were-Young/263474033774206  Możecie też podawać dalej itd. :D byłabym wdzięczna! ♥


PS. niedługo dodam tu nowy rozdział, a potem będzie epilog. PRZEPRASZAM, ale nie mam pomysłów na dalsze rozdziały :(